12/23/2013

Christos rażdajetsia! Sławitie Jeho!


Chrześcijanie używający kalendarza gregoriańskiego obchodzić będą w najbliższych dniach Święta Bożego Narodzenia. Z tej okazji pragnę życzyć wszystkim czytelnikom tego bloga zdrowych, radosnych Świąt Narodzenia Pańskiego, upływających w rodzinnej atmosferze oraz cieszenia się dobrą nowiną przez jak najdłuższy czas. 
             Christos rażdajetsia! Sławitie Jeho!

12/22/2013

Docetism - Endura

Wyjątkowo "gadatliwy" zmierzch w lesie. Wydaje się, że każde stworzenie zamieszkujące leśne ostępy musi jeszcze przed zachodem słonca powiedzieć swoje "dobranoc". Jesień pokornie ustępuje miejsca Zimie. Gasnący zapach wilgotnych liści, ziemi i mchu za chwile zostanie stłumiony przez mroźny wiatr i grube płatki śniegu. Przez polanę przechodzi jeleń, kieruje się w stronę gęstwiny, aby schować się przed surową, zimową nocą. Taki obraz stanął mi przed moimi oczami po przesłuchaniu pierwszego utworu zatytułowanego "Deer" i wpatrywania się w okładkę wydanej przez Bunkier Prodcutions płyty projektu Docetism. Zapraszam do lektury bardzo spóźnionej recenzji tego ciekawego krążka.

Doketyzm to wczesnochrześcijańska herezja zakładająca, że Jezus Chrystus nie był prawdziwym człowiekiem, ponieważ posiadał tylko eteryczne ciało niebieskie. Zwolennicy tej koncepcji uważali więc, że cierpienia Chrystusa były pozorne. Docetism to z kolei pochodzący z Polski projekt Macieja Banasika, znanego wcześniej z formacji Atum.

"Jesus came to crucify the world" cytat ten znajduje się na tylnej okładce płyty, w środku jakieś gnostyckie teksty, sama nazwa projektu... Zdaje się, że album inspirowany jest nieortodoksyjnymi wariantami chrześcijaństwa. Niestety za mocno wpłynęła na mnie okładka, przez co odbieram cały krążek jako wyraz fascynacji naturą a nie chrystologicznymi sporami. Za przyrodniczymi inspiracjami przemawia także obszerne wykorzystywanie "field recording". Oprócz szumów, odgłosów wiatru itd twórca wplótł w swoje kompozycje bity, przez co całość staje się atrakcyjna dla słuchaczy spoza kręgów ambientowych. Dobrym przykładem jest utwór "Locust", którego ramę tworzą dźwięki, kojarzące się z jakąś szpitalną aparaturą podtrzymującą bicie serca. Innym kawałkiem zaburzającym "lesistość" albumu jest Apodeipnon II, w którym z kolei przewijają się jakieś podwodne odgłosy, które tworzą niezwykle relaksującą całość.

Niezaprzeczalnie najbardziej trafia do mnie pierwszy utwór "Deer", który zdefiniował dla mnie charakter całego albumu. Nie mogę się przez niego pozbyć wrażenia, że krążek jest przez to mało spójny. Religijne inspiracje, wychwytuję tylko w w dwóch kawałkach: "Alles Fleisch Ist Wie Gras" oraz w "Quaterni/Untitled". Nie oznacza to, że w innych miejscach ich nie ma. Zmodyfikowanych, ale nadal zachowujących sakralny charakter śpiewów nie da się przeoczyć. Należy mieć także świadomość, że tytuł płyty - Endura odnosi się do formy ascezy praktykowanej przez Katarów. Płyta jest dziwna, ale stanowi to jej zaletę. Endura może sprawić przyjemność zarówno fanom "organicznego" ambientu jak i zwolennikom bardziej "chilloutowych", prawie, że klubowych brzmień.

Album dostałem od Bunkier Productions za co bardzo dziękuję. Nabyć płytę możecie oczywiście u nich. Odwiedźcie także fanpage Docetism na facebooku oraz profil na soundcloud.