7/06/2013

"Msza była misterium, którym na pewno nie jest ta nowa msza, to szydestwo" - "Katolicy" Briana Moore'a


Średniowieczny irlandzki klasztor na smaganej wiatrem wysepce. Zachodni kres Europy. Pobożni zakonnicy żyjący modlitwą i ciężką pracą. Surowy irlandzki krajobraz i prości rybacy nie wierzący, że ksiądz na prawdę może spacerować po ulicy bez sutanny. Społeczność tego typu budzi zapewne skrajne emocje - od nostalgicznego westchnienia aż po zarzuty "faszyzmu". W takiej scenerii swoją powieść osadził Brian Moore, kanadyjski scenarzysta i pisarz, znany głównie ze scenariuszy filmowych pisanych dla Alfreda Hitchcocka.

Kościół katolicki "otworzył się na problemy współczesności", msza odprawiana jest w językach narodowych, przodem do ludu, wiele starych tradycji odsyłanych jest do lamusa. Na wyspę Muck, gdzie toczy się akcja "Katolików" owe zmiany oczywiście jeszcze nie dotarły. Nabożeństwa sprawowane przez zakonników w rycie przedsoborowym, po łacinie, ściągają rzesze wiernych nawet z odległej Ameryki. Watykan postanawia wysłać księdza Jamesa Kinsella, żeby przedstawił opatowi klasztoru aktualne stanowisko Kościoła względem liturgii i posłuszeństwa. Ks. Kinsella jest typem księdza, którego zna pewnie większość z nas. Po skończonej mszy odwiesza sutannę do szafy i na tym się kończy jego posługa. Jest przy okazji wielkim zwolennikiem dialogu ekumenicznego, celuje zwłaszcza w zbliżenie katolicyzmu z buddyzmem. Jak łatwo się domyślić klasztor nie chce wyrzec się tridentiny argumentując, że wierni wolą starą mszę, Watykan pozostaje jednak nieugięty. W tym momencie kończy się przewidywalność akcji tej małej książeczki.

Katolicy Briana Moore'a to wcale nie propagandowe i przewidywalne czytadełko. Rzecz jasna, na początku wszystko pasowało mi do schematu. Dobrzy, tradycjonalistyczni, głęboko wierzący mnisi i zlaicyzowany ksiądz- szpicel Watykanu. Myślę, że jest to lektura szczególnie ciekawa dla katolickich tradsów, skłaniająca do refleksji czy sama forma mszy świadczy o głębokości wiary. Mimo ateizmu autora powieść ta nie jest prymitywną nagonką na zakłamanie i hipokryzję ludzi wierzących. Moore ukazuje raczej proces utraty wiary. Przerysowane postacie i średniowieczne opactwo stały się tylko przykrywką do głębszej refleksji na temat kondycji duchowej ludzkości.

Zgadzam się z opisem z okładki, że w mikrokosmosie irlandzkiego opactwa widać dramaty wewnętrznych rozterek Kościoła. Nie zgadzam się z kolei z rzekomą sensacyjnością tej książki, bo tyle lat po Soborze Watykańskim II powiedziano już bardzo dużo o jego wpływie na wiernych. Mam jednak na uwadze, że w 1972 roku, kiedy Katolicy ukazali się drukiem, przemyślenia Moore'a jako osoby nie będącej katolikiem były czymś świeżym. Polecam nie tylko świadomym katolikom i przyjaciołom katolicyzmu, ale także wszystkim wierzącym. W cokolwiek.

Brian Moore,Katolicy, Fronda 2009, ss. 124.